A co ciekawego na Wigilie...?
Jak zwykle - podczas. gdy gdzie indziej choinki, kolędy, piękne stroje itp - w domu wariatów bez zmian! Czyli jak ogarnąć święta z psami....na wsi... w błocie...
Najpierw
Maupa, ktora za Chiny ludowe nie chciala wsiasc do auta, więc na
starcie zostałam obrzucona błotem, czego efektem byly eleganckie zacieki
na spodniach (tak - bardzo widoczne!!! tak - po wyschnięciu bardziej!!
i tak - nie mialam sie w co przebrac ), potem jak juz owa Maupa
wsiadla, a ja jakims cudem upchałam w Hultaju torby z prezentami i
ruszylysmy w drogę, po jakichs 20 kilometrach rzeczona już Maupa
narzygala do torby z paczkami.
Jeśli myślicie, ze to koniec
przygód, to dodam, że jednym z prezentów byl domowy pasztet z fasoli i
buraków (był w drugiej torbie, ktora przezornie mialam z przodu!! ) -
jakieś pol godziny po położeniu go na stole ukradziony przez Panią
Bukę!! Pies rezydent w panice przed dziewczynkami spędził wigilię pod
stolem (mieć takich gości, toż to radość, nieprawdaż? :D ), a Buka,
która aktualnie postanowiła na zimę zgubić całe futro (a co, tylko
mięczaki mają futro na zimę!! ) połowę tego, co jeszcze miala zostawiła
na fotelach, dywanach, krzesłach oraz ubraniu świątecznym siostry, do
tego włamała się do zabawek psa - rezydenta (tego spod stołu ) i bawiła
się na raz około 10 piłkami (między innymi jedna z nich z impetem
poleciała w moję prezentowe kubeczki ( ale tu niespodzianka - żaden się
nie stłukł!! ).
W obliczu kataklizmów postanowiłam wiec moje
cud - dziewczynki zostawić na pastwę losu i ku uciesze świątecznej
gawiedzi, a sama pojechałam jako testowy kierowca nowej fury Pana L w
miasto, a co! hej kolęda... ;)
ps- w drodze powrotnej byl przystanek stacja benzynowa i ciąg dalszy romantycznej wigilii czyli:
- jakie miłe pieski w aucie!
- pan tam nie zagląda za bardzo, bo wszystko obrzygane! (trzeba jakos budowac nastrój świąteczny! )
- oj... biedulki
- ide placic, jakby wylazly z auta, prosze ja łapac i wrzucać z powrotem, tylko pan sie nie zaciąga tam w środku!
- tak jest!
ps
1 i pół - a że radia w ten czas nie da się słuchać, to żesmy sobie
zrobily mini koncert błatnych pieśni, nie słyszałam co działo sie z tyłu
więc.
Jest wielką zaletą czasem nie wiedziec...!!
kurtyna, howgh!
aaaaaa - swiatecznie, ja z kotem :D
bo każdy ma takiego kota, na jakiego sobie zasłużyl!
(alaskan husky rzygający)
Między nogi Ci rzyga? Nie tak ją wychowałam! Na twarz!
OdpowiedzUsuńMania przecież pies to ponoć idealny kot...
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się :*
ooooooooo!!!! o matko!!!!! znaczy ktoz tu zawital :) ale tak - akurat maupek to idealny kot, tylko za duzo biega :D
Usuń