wtorek, 13 grudnia 2016

Into the wild 26743756

Poki co jestem bankrutem bo zamówiłam węgiel. Czasem teraz sobie mysle, jak jak bym chciala byc z takiej rodziny z deputatem węglowym  :D
Przy okazji - pazury domywają mi sie już tylko przy okazji wiekszego prania ręcznego :/  (a za chwilę wigilie, sylwestry i inne bale - co ja pocznę? ;) )

Czy ja pisalam, ze cieżko się sprząta przymarznięte końskie gówno i szuka siana pod sniegiem? Myliłam się!!!! Teraz pada od 2 dni, żeby dojść w ogole do konia i nie wywalić orła na błocie trzeba być zwinnym jak rosyjska baletnica... Do tego koński obornik cudownie zwiększa swą wagę razy 5 na oko, machnąć tym - hmmmm - żeby nie bluznąć - jest ciężko :D Do tego teraz przy braku kapelusza na głowę lecą ciężkie,mokre kawałki. Jest też spore ryzyko, ze imć Kubuś w przypływie czułości po prostu na człowieka wjedzie ślizgiem błotnym. Kozy meczą - chyba chcą żebym je przez to błoto do siana przenosiła.

Zdążyłam za to spalić część lisci przed potopem! Przy okazji podpalily się troszkę grabie, ogrodzenie ugasiłam od razu, więc się nie liczy, a w popiele znalazłam łopatkę do psiej karmy, na szczęście jest metalowa, więc uznajmy, ze się zdezynfekowala :D W sumie nie martwie się tym za bardzo, gdyż pod ręką mam zawsze tel kom do panów strażaków, którzy są tak dzielni, ze zabrali sobie szerszenie z psiej budy w sierpniu! Są przekonani, że jestem wariatką, więc z pewnością z ciekawości choc na pewno mój telefon odbiorą :)

ps - gdy to pisalam, padalo, zaraz potem cala ta mokrość została okutana mrozem - tym razem węgiel przymarzł! o losie! O tempora, o mores!!  :D
ps 1/2 - a taki prezent od Kubusia! ułożyłam do zdjęcia w jedną kupę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz skomentować? Zapraszam, ale pamiętaj - nic i nikt nie zmieni mojej decyzji o pozostaniu tu, w dziczy :D pozdrawiam :)