Polowanie na tygrysy!
Znaczy troche nieeee-e, a troche tak...
Kubus
- kon, w ramach rozrywki zjada tasme pastuchową, ktora pieczołowicie
dookola padoku przy domu rozciagnelam, bo zjadal ogrodzenie (czasem
przechodzil razem z nim, drobiazg w koncu jak sie wazy ponad pol tony,
mozna sie nie zorientowac ;) ) - znaczy sie straszak taki.. bez prądu..
No
więc, ja tą tasme codziennie pracowicie jak pieprzona izerska mrowka
naprawiam, zwiazuje, slupki ustawiam, zbieram... a on znowu i znowu...
(oplątanego taśmą Kubę już nawet na szkicu przedstawiałam )
wiec dzis - zrobilam pulapke na Kubusia! Basta! a wiec podlaczylam tasme do pastucha, znaczy sie prądem bedziem razic!!!! :D
(Bohatera? Prądem?!! )
Dziecko
wrocilo z pastwiska, zżarło dawke siana i ...... znalazlam go za
pastuchem!!!! znaczy miedzy taśmą a bramką... utknął... przelazłwszy...
-ale ja jeszcze się nie poddałam!
howgh!
aaaa - węgiel odmarzł!
ps
- za to rano uslyszalam tylko glosne jebu-dup, Kubusia spotkanie z
prądem część druga! Czasem nic tak nie cieszy w życiu jak taki drobiazg
;)
ps 1 i 2/15 - pisząc to uświadomiłam sobie, że jesli odczuwam dziwnie gorącą temperature w pokoju, to znaczy, ze jest 20 stopni :D tak tak, 20 stopni!!! Afryka w Kłopotnicy :D Udało mi sie!
ps 1 3/4 - a na polach dzis było tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz skomentować? Zapraszam, ale pamiętaj - nic i nikt nie zmieni mojej decyzji o pozostaniu tu, w dziczy :D pozdrawiam :)