Od kilku dni mamy dramacik bo Kuba (TEN koń) odkrył ściśle skrywaną tajemnicę, jakobyż rowerzyści byli tajnymi wysłannikami szatana, w związku z czym należy na ich widok wyskakiwać z 4 kopyt w górę (dokładnie - pionowy starcik!!!! ) a potem natychmiastowo poziomo lotem błyskawicy gwałtowne "naprzód marsz"!
...i zawsze np przed treningiem, na który jadę z kundlem - a więc już na rozpoczęciu trenowania jestem hmmmm jakby leTko po przejsciach, troszkę poturbowana (nie mam jeszcze odznaki paralotniarza na linie przyczepionej do końskiego ryja )
Ale człowiek uczy się na błędach, a więc żeby uniknąć poturbowań czy jazdy poziomej po drodze szutrowej na końcu owej liny, twarzą do ziemii i brzuchem po kamyczkach, postanowiłam ogarnąć temat zaprowadzania szatańskiej chaebty na pastwisko tak, że:
1. zaczajam się przed drogą i prowadzę obserwację okolicznych rowerzystów
2. jesli nie odnotuję wzmożonej aktywności owych, na hasło TERAZ! prawie galopem zasuwamy na pastwisko
3. tempem godnym programów rozrywkowych w typie CZAR PAR otwieram bramke, odpinam pastucha i wrzucam Kubusią na teren
Ha! Da się? Da się!!! Co - ja nie???? ;)
Dziś np już przy wejscu na pastwisko pojawił się szybki sprinter (nie mialam szans z gościem, szybki skubaniec!!! ) , więc ja Kubusia ultra szybkim ruchem wrzuciłam na pastwisko (rzut na ippon co najmniej to był!! ) a następnie zagrodziłam całą sobą wejście podnosząc obie ręce do góry i coś tam bełkocząc o niebezpieczeństwie i szatańskim rowerze..
....i jakie było zdziwienie obu - TEGO konia i rowerzysty.... bo akurat dziś Kubuś już się nie boi rowerów... $@#$$#^%^ #$#@$ @#3!!!!
ps - za to w ramach zemsty zaprezentuję żenujące zdjęcie TEGO konia, tak on - książę oczekuje wieczorem na odbiór z pastwiska! (dziś przynajmniej ma ten kreatywny burdelik na pysku, bo wczoraj to godzine ześmy w zespół szukali w trawie, bo wzięło i koniu spadnęło.. ;) )
pozdrawiamy razem z szatańskim Kubusiem i resztą ekipy, dziś akurat bez przygód ;)
Kochana czekam na Twoją książkę, więc mogłabyś jakąś wydać :) :*
OdpowiedzUsuńDokładnie ,też czekam na książkę :)
OdpowiedzUsuńA ja muszę tam w końcu wpaść ze swoją trzodą!:)))) Widzę moc pozytywów z przyszłej wymiany energii!! :))
OdpowiedzUsuń